W życiu każdego człowieka przychodzi moment tzw. odcięcia pępowiny, czyli całkowitego usamodzielnienia się od rodziców, dziadków, czy innych opiekunów i założenia własnej rodziny (niekoniecznie pod względem formalnym, tj. przez związek małżeński).
Zwykle połączone jest to wyprowadzeniem się z rodzinnego lokum i życiem na własny rachunek. Jednak kiedyś trzeba osiąść gdzieś na stałe, a nie wynajmować mieszkanie i - tak naprawdę - dawać komuś zarabiać, czy spłacać cudzy kredyt.
Jeśli możemy wykazać się własnymi dochodami, postarajmy się o własne mieszkanie. Wiadomo, że pomoc w postaci finansowania zewnętrznego będzie potrzebna, ale spłacając własny kredyt, mamy świadomość zbliżania się do upragnionej chwili, czyli gdy lokum stanie się wreszcie nasze i żadna siła nie będzie nas w stanie go pozbawić.
Oczywiście, są przypadki obieżyświatów, lekkoduchów, którzy nie lubią wiązać się na stałe z jednym miejscem, osiadać jak statek na mieliźnie. Jednak nawet takie osoby muszą mieć swój port, swoją domową przystań, do której będą zawijać w razie potrzeby.
Ostatnimi czasy nastała moda na mieszkania w Gdańsku. W sumie nie ma się czemu dziwić, ponieważ stolica województwa pomorskiego należy do prężnie rozwijających się miast, które przyciąga licznych inwestorów, w którym wiele się dzieje w różnych sferach życia (kulturze, sporcie, nauce, polityce lokalnej).
Niektórzy kupują nawet dwa mieszkania w Gdańsku, ponieważ wiedzą, że jest to znakomity interes (nieruchomości będą drożeć).